Kwiaty doniczkowe

Niewiele o wyglądzie, a dużo o potrzebach roślin

  • Zoja

Wilczomlecz lśniący

Posted by zojalitwin w dniu 20.12. 2010

©

Euphorbia milii

 

Opis

Rodzina: Euphorbiaceae – wilczomleczowate.

Wilczomlecz lśniący zwany jest „koroną cierniową”. Ta zwyczajowa nazwa wzięła się, z przypuszczenia, że jego pędów użyto na koronę cierniową dla Chrystusa. Jest krzewem mimo, że większa część pędów jest niezdrewniała i pokryta szaro-zielonkawą skórką. Bardziej w budowie przypominają pędy sukulentów. Są gęsto pokryte dużymi cierniami . Liście odwrotnie jajowate, o żywo zielonej barwie. Kwiaty zebrane w wierzchotki są niepozorne, otoczone barwnymi podsadkami kwiatowymi. Wilczomlecz lśniący nie jest zbyt długowieczną rośliną, dlatego mając kilkuletni okaz trzeba mieć gotowe młode rośliny by zastąpić przerośnięty,  wpół zdrewniały i pozbawiony liści stary egzemplarz.

Trzeba jednak powiedzieć, że to co uprawiamy w domu to już najczęściej są mieszańce. Punktem wyjścia w pracach hodowlanych była krzyżówka między dwoma gatunkami, a mianowicie E. milii i E. lophogona. Krzyżówka ta charakteryzowała się większymi liśćmi i kwiatami lecz słabo się krzewiła. Od tej krzyżówki wywodzą się prawie wszystkie późniejsze odmiany. Na świecie są dwa centra hodowlane tej rośliny Holandia i Tajlandia, która coraz bardziej wyrasta na światowego potentata w tej dziedzinie. W obu centrach prowadzone są starania by uzyskać jak największe kwiaty. Zatem jeśli mamy w domu roślinę o ładnych dużych liściach i kwiatach to oznacza, że nie jest to gatunek, a mieszaniec. Wiele tajskich mieszańców jest odporne zarówno na przesuszenie jak i zalanie. Innym kierunkiem prac hodowlanych jest rozwój form miniaturowych, które uprawia się w doniczkach nie większych jak 9 cm średnicy. Cały czas trwają prace hodowlane w tych dwóch wielkich ośrodkach jak i w kilku mniejszych. Przykładem może być np. mieszaniec o większej liczbie podsadek niż standardowe dwa.

Uzyskano także mieszaniec pozbawiony kolców. Nie jest to jeszcze produkt rynkowy bo kwitnie słabo, ale wyjściowa podstawa do dalszych prac i zapewne niedługo pojawią się już handlowe mieszańce pozbawione kolców.

Drobny fragment możliwości tajskich hodowców do obejrzenia pod linkiem http://www.ewaterplant.com/tropicalplants/euphorbia_milii.htm

Występowanie

Pochodzi z wyżynnej części Madagaskaru.

Wysokość

W naturze średnio około 180 cm. W domu zależy od naszej chęci używania sekatora.

Termin kwitnienia

Najczęściej kwitnie do lutego do czerwca, lecz zdarzają się egzemplarze, które pojedynczymi kwiatkami kwitną przez cały rok.

Kolor kwiatu

Kwiatki są niepozorne. To co zdobi roślinę to czerwone, białe, żółte lub łososiowe podsadki kwiatowe.

Stanowisko

Stanowiska słoneczne i ciepłe.

Wymagania

Dobrze znosi su­che powietrze i wysoką temperatu­rę naszych mieszkań w zimie chociaż dla lepszego kwitnienia powinna przejść okres spoczynku i przebywać w pomieszczeniu jasnym lecz chłodnym. Powinniśmy sprawdzić zimą temperaturę na parapecie oddalonym od kaloryfera tuż przy szybie. Może się to okazać idealne miejsce. Jeśli znajdziemy takie miejsce ograniczamy podlewanie do niezbędnego minimum i dajemy tylko tyle by nie zasuszyć rośliny. Spadek temperatury ponad dopuszczalne minimum objawi się podobnie jak w przypadku przesuszenia lub zalania – czyli zrzucaniem liści. Wraz ze wzrostem ilości światła rozpocznie się kolejny okres wegetacyjny. W tym czasie czyli od połowy lutego lub w marcu w zależności od ilości światła w tym czasie roślina budzi się produkując pierwsze wiosenne liście.

Jak zwykle zaczynamy od sprawdzenia stanu bryły korzeniowej. Na przesadzenie decydujemy się tylko wówczas, kiedy nie ma już szans na zaspokojenie potrzeb rośliny poprzez podlewanie i nawożenie bo korzenie stanowią jedną zwartą masę. Mimo, że roślina będzie rosła w zwykłej ziemi do kwiatów to swe prawdziwe możliwości pokaże tylko wówczas jeśli będzie miała optymalne warunki do wzrostu i rozwoju. Zakładając, że takiej właśnie rośliny chcemy trzeba troszeczkę się postarać. Jeśli dostaniemy ziemię do kaktusów to i tak wzbogaćmy ją o wermikulit, perlit lub grys akwarystyczny dając około 1/3 objętości ziemi. Natomiast bazując na standardowej ziemi do kwiatów wspomnianego rozluźniacza dajemy co najmniej połowę objętości ziemi. Na dnie doniczki obowiązkowa warstwa drenażowa. Doniczka może być większa tylko o numer. Natomiast roślinę można posadzić nieco niżej niż rosła poprzednio, tą zaletę ma niewiele roślin rosnących w doniczkach.

Po przesadzeniu można roślinę przyciąć. Mieszańce nie krzewią się tak łatwo więc przycięcie jakby wymusi rozkrzewienie. Innym zyskiem przycinania jest pojawienie się liści nawet na dotychczas gołych pędach. Zatem nie bójmy się sekatora. W uprawie doniczkowej roślina lubi być podlewana systematycznie. Ponieważ ma zdolność gromadzenia wody w pędach z następnym podlewaniem czekamy, aż wierzchnia warstwa ziemi przeschnie. Podlewamy metodą raz a dobrze lecz każdą wodę z podstawki usuwamy. Pamiętajmy, że zarówno przesuszenie rośliny jak i jej nadmierne podlewanie objawi się przyspieszonym zrzucaniem liści. Euforbia rośnie dość wolno więc nie potrzeba jej dużych dawek azotu dlatego używajmy nawozów stymulujących kwitnienie. Będą to przede wszystkim nawozy o zwiększonej dawce potasu. Jeśli nie mamy do nich dostępu to wybierzmy nawóz do kaktusów na zmianę z nawozem do roślin kwitnących. Przy czym nawóz do roślin kwitnących stosujemy dwukrotnie rozcieńczony.

Dla tych którym euforbie nie kwitną niech sprawdzą czy za oknem nie ma latarni. Wystarczy jedna by zakłócić relację między długością dnia i nocy, a to przekłada się na lepszy wzrost kosztem kwiatów.

Rozmnażanie

Sadzonki przygotowujemy ze szczytowych fragmentów pędów. Najlepiej wybrać starszy pęd dlatego, że jest mniej soczysty i łatwiej obsuszyć ranę. Odcięty pęd wkładamy najprzód do letniej wody by wypłynął sok,a następnie pozostawiamy powietrzu by rana obeschła. To obsuszanie może trwać więcej niż dobę. Dopiero później sadzonkujemy. Po ukorzenieniu się i podjęciu wzrostu sadzonkę uszczykujemy by zachęcić roślinę do rozkrzewienia się.

Sposobem dla bardziej zaawansowanych  jest szczepienie, a dla lubiących eksperymenty wysiew nasion.

Choroby i szkodniki

Z racji na trujący sok jest bardzo rzadko atakowana przez szkodniki, co nie oznacza, że w wyjątkowo niesprzyjających warunkach nie pojawi się np. przędziorek, na zdjęciu razem z mączlikiem.

Natomiast nadmiar wody i brak przewiewu powietrza między roślinami to zaproszenie albo dla szarej pleśni albo mączniaka prawdziwego.

O objawach wywołanych niedoborem składników pokarmowych można poczytać – kliknij na link http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.tropicanursery.com/euphorbia/cultivation.htm&ei=gmcPTaWuBZCn8QP3qdmDBw&sa=X&oi=translate&ct=result&resnum=2&ved=0CCkQ7gEwATgy&prev=/search?q=euphorbia+milii&start=50&hl=pl&lr=&sa=N&biw=1408&bih=1008&prmd=ivns

Celowo daję z googlowskim tłumaczeniem by łatwiej było poczytać przez osoby nieznające języka.

Uwagi

Pochodzenie nazwy rodzaju(Euphorbia) nie do końca da się sprawdzić. Jedna ze znanych mi wersji mówi, że pochodzi ona od nazwiska greckiego lekarza króla Numidii(dziś Algieria) Juba II żyjącego w latach od około 50 r.p.n.e do 19 roku naszej ery. Tenże król pierwszy znalazł dziwną roślinę i nadał jej nazwę od nazwiska swego lekarza Euphorbusa.

Nazwa gatunkowa jest już bardziej jasna i pochodzi od nazwiska gubernatora wyspy Burbon, który wprowadził roślinę do uprawy we Francji w 1821 r.

Przypisy


Wykorzystano zdjęcia z następujących stron:

Euphorbia milii + wilczomlecz lśniący – http://www.ntk-nursery.com/cart/detail.php?id=128&action=&searchby=&keyword=&cid=191

mączlik i przędziorek – http://www.mobot.org/gardeninghelp/images/Pests/Pest234.jpg

Komentarze 2 to “Wilczomlecz lśniący”

  1. Gosia said

    Właśnie rozmnażam wilczomlecza lśniącego. Szanowna Autorka była uprzejma napisać: „Odcięty pęd wkładamy najprzód do letniej wody by wypłynął sok,a następnie pozostawiamy powietrzu by rana obeschła. To obsuszanie może trwać więcej niż dobę”. Chciałam skorzystać z tej rady, niestety moje sadzoneczki już po nocy zwiędły (listki oklapły, pędy stały się miękkie, a kolce przestały kłuć). Bezzwłocznie wsadziłam je więc do ziemi. Po podlaniu i okryciu folią odzyskały swoją jędrność, mimo wszystko obawiam się, że te 24 godziny to jednak przesada.

    Pozdrawiam i gratuluję stworzenia tej roślinnej skarbnicy wiedzy. Zawsze nim cokolwiek zrobię z moimi roślinami, zaglądam tu po poradę.

    Gosia.

    • zojalitwin said

      Jest generalna zasada, że sadzonki pobieramy z rośliny, która została 2 godziny wcześniej podlana. Nie wystąpi wówczas to zjawisko tak mocno, choć po wypłynięciu soku utrzymującego turgor w roślinie musi stać się nieco miękka. Obsuszanie może nie być konieczne ale wówczas broniąc się przez zagniwaniem sadzonki umieszczamy jej koniec w ukorzeniaczu zawierającym środki grzybobójcze.

Dodaj komentarz