Kwiaty doniczkowe

Niewiele o wyglądzie, a dużo o potrzebach roślin

  • Zoja

Cissus

Posted by zojalitwin w dniu 23.01. 2011

©

Cissus

Opis

Rodzina: Vitaceae – winoroślowate

Znanych jest ponad 350 gatunków cissusów. Ich wygląd zewnętrzny jest bardzo zróżnicowany. Część z nich to pnącza, inne są sukulentami tworzącymi grube, mięsiste i sztywne łodygi wysokości 2-4 m. Pierwsze gatunki wprowadzono do uprawy w Europie w roku 1870. Gatunki z jakimi częściej możemy się spotkać w uprawie doniczkowej to:

Cissus amazonica – cissus amazoński. Gatunek jest z tych delikatnych w oglądzie. Ma długie i cienkie pędy, które pokryte są podłużnymi, owalno-lancetowatymi liśćmi. Wierzchnia strona liścia jest niebieskawo zielona ze srebrzy­stymi nerwami, a spodnia intensywnie czerwona lub bardziej czerwień z dodatkiem brązu. Pochodzi z północnej Bra­zylii i wyróżnia się wolniejszym wzrostem.

Cissus antarctica – cissus australijski. Jest jednym z dwóch najczęściej spotykanych w upra­wie gatunków. Odznacza się silnym wzrostem oraz dużymi, nieco skórzastymi, ciemnozielonymi, jajowato-sercowatymi liśćmi o piłkowanych brzegach. Przeciętnie długość liścia to około 15 cm. Pędy z biegiem czasu bardzo długie są lekko owłosione i łatwo się rozga­łęziają. Kwiaty niepozorne i ukryte między liśćmi, w uprawie doniczkowej to rzadkie zjawisko. Cissus australijski jest gatunkiem długowiecznym.

Cissus capensis – cissus przylądkowy. W warunkach naturalnych rośnie w południowej Afryce, tworząc pnącza o brązowo owłosionych pędach. Długoogonkowe liście są zatokowo wycięte na brzegach i gęsto owłosione, zwłaszcza młode.

Cissus discolor – cissus różnobarwny. Pochodzi z Jawy, gdzie tworzy wy­soko rosnące pnącza o ciemnoczerwonych pędach. Duże, sercowate, podłużne, błyszczące liście są od góry purpurowofioletowe, srebrzyste przebarwione po­między nerwami, a od spodu ciemnoczerwone. Ten wyjątkowo dekoracyjny gatu­nek szybko rośnie w ciepłych, wilgotnych pomieszczeniach. Na starszych rośli­nach mogą pojawić się drobne, żółte kwiaty.

Cissus rhombifolia (syn. Rhoicissus rhomboidea) – cissus rombolistny. Gatunek ten pochodzi z Natalu i Transwalu(prowincje RPA). Liście są dłoniaste, złożone z trzech listków, z których środkowy jest zawsze trochę większy od dwóch niesy­metrycznych bocznych. W uprawie spotykane są odmiany: ‚Ellen Danica’ – o sil­nym wzroście i pięknych, powcinanych liściach. Na star­szych roślinach tego gatunku mogą pojawić się latem małe, niepozorne kwiaty, ukryte wśród liści, z których później powstaną twarde, niejadalne jagody.

Cissus striata – cissus pasiasty. Ten wolno rosnący, zimozielony, pnący lub płożący się krzew pochodzi z południowej Brazylii. Liście są dłoniaste, złożone z 3-5 listków, a pędy lekko owłosione. Nie wymaga wysokiej temperatu­ry i dlatego z powodzeniem nadaje się do zimnych szklarni i na werandy.

Występowanie

Z tropikalnych i subtropikal­nych rejonów Australii, Afryki, Sri Lanki, Jawy i Ameryki Południo­wej.

Wysokość

Długość pędów bardzo różna i uzależniona od gatunku.

Stanowisko

Cissus najlepiej rośnie w pokojach o wystawie wschodniej i zachodniej oraz pośrednich. Latem może jednak być uprawiany nawet w północnym pokoju. Zimą jednak będzie mu w nim za ciemno. Nie wolno natomiast narażać go na silne i bezpośrednie nasłonecznienie, które może zupełnie zniszczyć młode egzemplarze, zwłaszcza przeniesione z miejsc zacienionych. Na starszych pierwszym sygnałem jest ogólne blednięcie liści, a jeśli nie zareagujemy pojawią się nekrotyczne plamy oparzeniowe, na których często pojawiają się grzyby pleśniowe.

Generalnie odmiany pstrolistne będą wymagały nieco więcej światła, ale tylko nieco.

Wymagania

W stosunku do temperatury cissus nie ma specjalnych wymagań, lepiej jednak rośnie w chłodnych około 15 C mieszkaniach niż w bardzo ciepłych. W środku zimy w ogóle najlepiej by się czuł w temperaturze 5—8 C, ale zapewnienie jej jest mało realne, gdyż właśnie w zimie potrzebujemy jego piękna we wnętrzu mieszkalnym. Nie lubi dużych wahań temperatury i w zimie zwłaszcza nie powinien być narażony na przeciągi. Powietrze mieszkań z centralnym ogrzewaniem znosi dobrze, pod warunkiem, że są często wietrzone.

Cissus wymaga dość znacznej ilości wody w sezonie więc nie trudno go zalać jeśli podłoże pod wpływem wody utraciło porowatość, a zatem i zdolność do odprowadzenia jej nadmiaru. Mając to na uwadze kupną ziemię mieszamy z przynajmniej 1/3 objętości wermikulitu, perlitu, grysu kamiennego o drobnej średnicy czy w ostateczności drobno zgniecionego styropianu. Najmniej odpowiednim rozluźniaczem jest perlit bo ten wraz z upływem czasu zaczyna wiązać wodę. Pozostałe nie wiążą w żadnym czasie. W tym miejscu muszę uspokoić rozluźnienie ziemi nie zmniejsza jej zasobności w składniki pokarmowe, służy tylko temu by ziemia zawsze miała dostateczną i niezbędną dla korzeni ilość powietrza mimo swej wilgotności. Na brak wilgoci w podłożu roślina zareaguje zrzucaniem liści. Na przelanie zareaguje podobnie tylko liście żółkną, mają brązowe plamy, ale nie zasychają. Zjawisko to nasila się szczególnie zimą, kiedy podlewanie powinno być ograniczone do niezbędnego minimum.

Roślina rośnie szybko, wytwarza dużo liści więc potrzeby ma znaczne a ilość ziemi w doniczce niewielka. Zatem konieczne jest nawożenie. Nawozimy podobnie jak i inne rośliny czyli połową dawki, ale co drugie podlewanie. Rośliny o zielonych liściach nawozimy nawozem do roślin zielonych natomiast gatunki o pstrych liściach standardowo nawozem o zwiększonej dawce potasu – nawóz do roślin kwitnących – niemniej raz w miesiącu podlewamy nawozem do roślin zielonych by uzupełnić ilość azotu. Roślina będzie miała materiał by rosnąć lecz także wszystko co potrzeba do pięknego wybarwienia liści. Zimą z uwagi na okres spoczynku przerywamy nawożenie.

Wiosnę rozpoczynamy od przeglądu stanu korzeni. Ponieważ na warunki bytowania rośliny mamy pełny wpływ przesadzania dokonujemy tylko wówczas jeśli jest to naprawdę niezbędne.

Rozmnażanie

Rozmnażamy wyłącznie przez sadzonki pędowe od lu­tego do września. Sadzonki najlepiej jest sporządzać z pędów starszych, dłu­gości 4-6 cm, z dwoma węzłami i co najmniej jednym liściem. Sadzonki wierzchołkowe ukorzeniają się słabo, szybko żółkną. Nie bierzmy na sadzonki tych odcinków pędów na których są wąsy czepne. Z takich sadzonek najczęściej nie powstają prawidłowo ukształtowane rośliny. Do ukorzeniania wystarczy temperatura pokojowa i podwyższona wilgotność powietrza. Wystarczy zatem podziurkowany worek lub duża plastikowa butelka bez dna. Nie ukorzeniajmy w doniczkach docelowych. Przesadzanie siłą rzeczy uszkadza system korzeniowy. Dla tych roślin jest to sygnałem do jego rozbudowy. Poza tym postarajmy się eliminować choroby używając do ukorzeniania podłoży bardziej sterylnych i mniej zasobnych co również zmusza roślinę by przez wytworzenie solidnego systemu korzeniowego ułatwiła sobie dostęp do składników pokarmowych. Takim podłożem spełniającym wszystkie te wymagania jest mieszanina 2/3 perlitu i 1/3 torfu. Dodatkowo taką mieszankę trudno zalać.

Ukorzenione sadzonki sadzi się po 1-3 sztuki do doni­czek o średnicy 10-12 cm, w ziemię przygotowaną jak do przesadzania. Pamiętajmy by po posadzeniu młodych roślin jak i po każdym przesadzeniu zostawić rośliny w temperaturze nie wyższej jak 20 0C, a młodym dodatkowo zapewnić większą wilgotność powietrza.

Młodym sadzonkom dla szybszego rozkrzewiania się uszczykujemy wierzchołki pędów. Jeżeli chcemy mieć bardzo rozgałęzioną roślinę, trzeba pęd uszczyknąć wcześnie po ukorzenieniu się, bardzo blisko nasady, a potem każdy z wydanych pędów znowu uszczyknąć nad trzecim liściem.

Choroby i szkodniki

Generalnie są to rośliny bardzo odporne zarówno na niesprzyjające warunki bytowania jak i na zagrożenia. Niemniej mogą wystąpić następujące objawy.

Brunatnienie, zamieranie — opadanie liści. Przyczyną jest zbyt obfite podlewanie roślin rosnących w zlewnej i nieprzepuszczalnej ziemi.

Rośliny przesadzić do świeżej ziemi o porowatej struktu­rze, zapewnić dobry drenaż.

Zasychanie i opadanie liści bez śladów uszkodzenia. Przyczyną jest zapewne za wysoka temperatura przy zbyt niskiej wilgotno­ści powietrza. Należy częściej wietrzyć pomieszczenie, zapewnić roślinie umiarkowaną temperaturę i wilgotność w pokoju, równomiernie podlewać.

Na liściach ukazują się kanciaste i ostro odgraniczone plamy, najpierw żółto przeświecające, później nieco brunatniejące i zasychające.

Dzieje się tak jeśli w okresie chłodnych dni nadmiernie podlewamy rośliny uprzednio mocno przesuszone.

Na wierzchniej stronie liści bardzo liczne i maleńkie odbarwione plamki, które następnie zlewają się i cała blaszka przybiera żółtawe a potem lekko brunatniejące za­barwienie. Po delikatnym spryskaniu liści widoczna pajęczynka. To oczywiście atak przędziorków.

Na liściach szczególnie na wierzchniej stronie wzdłuż głównych nerwów pojawiają się liczne i bardzo drobne srebrzysto-żółtawe plam­ki, stopniowo pokrywające prawie całą blaszkę liściową. W konsekwencji liście żółkną i opadają. Na spodniej stronie z trudem dostrzegalne bez dobrej lupy blado żółtawe i ciemno brunatnawe, wysmukłe owa­dy, po­zostawiają wiele grudek kału w postaci czarnych punkci­ków. To są objawy występowania wciornastków.

 

 

Przypisy


Wykorzystano zdjęcia z następujących stron:

Capensis i Ellen Danica – http://cvetnik.tomsk.ru/forum/viewtopic.php?t=503

Komentarzy 11 to “Cissus”

  1. małgosia said

    bardzo łatyw w pielęgnacji mam kwiat który ma 8 lat piękny i ogromny posadziłam go osiem lat temu w przeddzien naszego ślubu i każdąrocznice obchodzi razem z nami pozdrawiam i polecam tą roślinkę

  2. iwcia said

    a ja kupiłam już chyba ze 3 i nie mam żadnego do dziś.za każdym razem po przywiezieniu do domu po kilku dniach lisie prawie że więdną a później robią się suche i opadają;kwiat obumiera.teraz po raz kolejny dzieje się to samo,wczoraj przesadziłam go do doniczki,a dziś jego listki pochyliły się jakby więdły.te starsze liście są szeleszczące jakby suche.postawiłam go na parapet chociaż miał być w kwietniku na ścianie.doradźcie jak pielęgnować ten kwiat;dodam tylko,że w moim mieszkaniu jest bardzo ciepło-ogrzewamy piecem kaflowym i temp.utrzymuje się w granicach 25 stopni.czasem więcej.za dobre rady dziękuję.

    • zojalitwin said

      Opowiem ci swoją historię. Podobnie jak ty nie mogłam za żadnego czorta utrzymać tej roślina. Zawsze przyczepiła się jakaś choroba. Złościło mnie to tym bardziej, że nie jestem przecież zielona w ich uprawie. W końcu pewna starsza kobiecinka powiedziała mi, że nie będę jej mieć dopóki nie ukradnę szczepki. Rozśmieszyło mnie to do tego stopnia, że o mało nie wybuchłam śmiechem w twarz kobiecie. Bo co ma jedno do drugiego. Kiedy jednak mój racjonalizm skapitulował po padnięciu kolejnego egzemplarza powiedziałam sobie no cóż jeden grzech więcej i przy pierwszej nadarzającej się okazji to zrobiłam. Roślina zarosła całą ścianę jakieś 3 metry na 1,5 metra. Od tego czasu nie wyśmiewam się już z odrobiny ogrodniczej magji.

  3. VeRoNa said

    A ja mam cissusa antarctica ponad 10 lat, cały czas tego samego – przycinam tylko pędy. Wg mnie roślina nie do zdarcia 🙂 od samego początku hodowana w południowym pomieszczeniu ok 1,5 m od okna.

  4. Monika said

    Mam problem z tym bluszczem… Od pewnego czasu zasychają mu świeżo wypuszczone listki… przypuszczam że to może choroba grzybowa.. jak temu zaradzić?

  5. Krzysiek said

    Witam Pani Zoju,
    napisała Pani piękną rzecz, którą podzielam i Ja- „odrobina ogrodniczej magii” :). Coś mógłbym napisać na ten temat również. A najbardziej intrygującym jest sam fakt, że niejednokrotnie bywało tak, iż gotów byłem do oddania lub wręcz wywalenia jakiejś rośliny-która z różnych przyczyn nie nadawała się do dalszej pielęgnacji…..I tak moja „martwa’ przemarznięta medinilla zamiast do kubła- trafiła z powrotem na kwietnik. Prócz 2 listków wypuszcza mi jeszcze 1 mizerny kwiatostan…Ilekroć Ja ją zaklinałem, szykowałem do wyrzucenia, a ta pomimo wszelkich przeciwności trwa. I o dziwo nie robiąc sobie nic z przeciwności zaczęła mi rosnąć. Sam oniemiałem kiedy zobaczyłem, że z zaczątku „pączka” wyłania się coraz śmielej kwiatostan…Ani okazały, ani spektakularny, ale rośnie. Często tak już mam, kiedy mam zamiar oddać np długo nie kwitnące storczyki, które moja Edyta kupuje po prostu na potęgę-o dziwo budzą się do „życia” zaczynając kwitnienie:).
    Co się tyczy cissusów. To ciągle nie mogę im znaleźć odpowiedniej lokalizacji. Z racji dużej ilości roślin wiszą w pewnym oddaleniu od moich okien, a z racji ich nader niekorzystnej wystawy-północ i północny – wschód, „stoją” w miejscu niczym zaklęte. Z drugiej strony, jeden egzemplarz podarowany mojej mamie skończył „uprażony” żywcem na południowym parapecie u mojej mamy…Dodatkowo dochodzi u mnie aspekt, że i moja Edyta i moja mama na zmianę mi kwiaty przelewają…Łącznie z kaktusami…
    Mam nadzieję, że może latem zrehabilituję się moim pnączom za tę niedolę i wyniosę je na zewnątrz, na parapet okien północnych. Tam powinny dojść do siebie. Taką mam nadzieję:)
    Pozdrawiam,
    Krzysiek

    • zojalitwin said

      Mendenilii radzę usunąć same kwiatki i zostawić wszystko co zielone. Kwitnienie to energochłonny proces. Roślinę zmusza do tego krótki dzień. Jej potrzeba zieleni by syntezowała jak najwięcej środków do życia. Gdyby Pan wiedział ile razy przynoszę szpadel i grożę nim roślinom w ogródku jeśli się buntują. Na ogół to działa.

  6. Krzysiek said

    Witam bardzo serdecznie po długiej, długiej przerwie:)
    po medinillach nie zostało już śladu. Zaś część dużych palm powędrowała do kuzynki, która wybudowała sobie domek z tarasem, oraz do teściowej do jej pokoju gościnnego. Ogólne, ze względu na gabaryty kilka roślin wydałem do hotelu. Łącznie 1/2 roślin znalazła nowe domy i dużo lepsze warunki bytowe.Dzięki temu udało mi się uzyskać lepsze warunki świetlne dla moich pnączy. I muszę napisać coś, co mnie całkowicie zaskoczyło. Mianowicie bluszcze ( hedera ) „obudziły” się z letargu powieszone około 50 cm od okna ( północny-wschód ). Za to „naszykowany” na oddanie w „lepsze ręce” cissus rombolistny postawiłem z braku miejsca na szafie około 3m od okna w opisanym pokoju. I oniemiałem dzisiejszego ranka, gdyż owa roślina na wypuszczała mi mnogość młodych listków, co mnie bardzo zaskoczyło. Wydaje mi się, że cissusy nie lubią przestawiania, obracania, czyli zbytniej ingerencji w ich lokalizacje, co nagminnie czyniłem….Z parapetu na kwietnik, z kwietnika wiszącego na stojący i potem-finalnie na szafę. Ni planowałem rośliny zatrzymać, bo po prostu marniała. A tu proszę. Czasami mniej znaczy więcej:)))
    Z okazji Dnia Kobiet wszystkim Paniom chciałem życzyć wszystkiego najlepszego!
    Pozdrawiam,
    Krzysiek

Dodaj komentarz